„Patrząc mi w oczy, schyliła się po jabłko. Idąc kroczek za kroczkiem, niosła je na wyciągniętej dłoni. Była tuż przy mnie. Przez jej zwróconą w bok twarz przelatywało światło bielejącego owsa i zaczynającej się złocić kukurydzy. Wziąłem jabłko z jej dłoni. Otarłem je z puszku i z całych sił podrzuciłem do góry. Przymknąłem oczy, nadstawiając dłonie. Jabłko klaszcząc spadło w moje ręce. Podskoczyłem z radości i biłem w nie zęby. Sołtysówna spoglądała na mnie, uśmiechając się z zawstydzenia. Nie wiedziałem tylko, czy dlatego, że tak chciwie pochłaniałem jabłko, sycąc pragnienie, czy też dlatego, że skakałem z radości jak wypuszczony po tygodniu z kojca podstarzały kogut.
- Nie udław się tylko. Już taki jeden był, co się udławił kawałkiem jabłka i dotąd nie może go przełknąć. Nie udław się, Piotrek. Kto wtedy będzie śpiewał w chórze? I kto mi powie za ciebie, na coś chciał to jabłko?
- Jak już chcesz tak koniecznie wiedzieć, to powiem. Na raj. Czemu tak patrzysz? Mówię przecież, że na raj. I to z tobą, dziewuszko. Nie masz pojęcia, jak mi się zachciało z tobą tego raju. A da Bóg, to jeszcze z jakimś przysiółkiem, jakąś kukułką w dębinie.”
Tadeusz Nowak „A jak królem, a jak katem będziesz”
Delikatna szarlotka
1 kg złotych renet obrać, pokroić w plastry i udusić do miękkości z trzema łyżkami wody i cukrem waniliowym. Odstawić do wysytygnięcia.
10 dag mąki krupczatki
30 dag mąki tortowej
1/2 szklanki cukru pudru
20 dag zimnego masła
3 żółtka
2-3 łyżki śmietany
Z podanych składników zagnieść ciasto, owinąć w folię i schłodzić w lodóce przez pół godziny. Ciasto podzielić na dwie części, rozwałkować dwa koła, jedno położyć na dnie natłuszczonej okrągłej formy (średnica 26 cm), wyłożyć jabłka, przykryć drugim krążkem ciasta.
Piec w temp. 180 st. na złoty kolor, ok. 60 minut.
Po upieczeniu oprószyć cukrem pudrem.
Przepysznie wygląda a ta opowieść jeszcze moją na nią chęć podkręca!
OdpowiedzUsuńW tej książce jest mnóstwo przepięknych jabłkowych fragmentów, będę musiała piec i piec! Pozdrawiam!
UsuńSuper fragment, czytając go zastanawiała się skąd Ty te wszystkie fragmenty wynajdujesz, że one tak pasują do całości :)
OdpowiedzUsuńszarlota przepychota!
Iko, na coś się wreszcie przydały studia polonistyczne!
UsuńBuziaki dla Ciebie i Krowy!
Piękne zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńMelancholijna z Ciebie osóbka.. Dokładnie tak jak ja. Kiedyś pisałam wiersze... teraz nie mam weny.. :-)
Ostatnio jest mnie tutaj troszkę mniej bo piesek mi się poważnie rozchorował. Jest okropnym szałaputem i spadł prawdopodobnie z parepetu w wyniku czego wyskoczył mu krąg i przestał chodzić. teraz jeżdzimy codziennie na lasery i zastrzyki a w domu rechabilitacja. Jest już troszkę lepiej.. i mam nadzieję, że wróci do zdrowia :-)
Tak, Melancholia to moje drugie imię:-) Bardzo mi przykro z powodu Twojego pieska i trzymam mocno kciuki za jego powrót do zdrowia!
Usuńmniam mniam ... uwielbiam szarlotki, a jabłko jem kazdego dnia :-)
OdpowiedzUsuńSłusznie:-)Jabłka to najlepszy owoc świata! Pozdrawiam serdecznie
UsuńA propos jabłek.. .Pamiętacie tę scenę?
OdpowiedzUsuń"Ania spostrzegła na swym pulpicie wielkie, soczyste, złote jabłko. Już, już miała zatopić w nim ząbki, kiedy przypomniała sobie, że jedynym miejscem, gdzie rosły te ananasówki, był stary sad Blythe’ów po drugiej stronie Jeziora Lśniących Wód. Odsunęła jabłko, jak gdyby to był rozżarzony węgiel, i bardzo ostentacyjnie wytarła palce chustką do nosa" (Ania z Zielonego Wzgórza, oczywiście) Pozdrawiam dalej bezimienna
Jasne, że pamiętam! A pamiętasz, jak Ania jadła renety i opowiadała Mateuszowi o tym, co sądzi na temat kandydatów na premiera czy też innego wójta, a potem przybiegła przerażona Diana Barry, bo jej mała siostra się dusiła? Nie mam pod ręką "Ani", więc cytuję z głowy, czyli z niczego i mam nadzieję, że niczego nie poplątałam. Pozdrawiam z ufnością, że wkrótce zaimiennisz!
UsuńCieszę się, że też lubisz Anię :))) A tę scenę zaraz sobie dokładnie przypomnę :))
UsuńJuż wklejam fragmencik, specjalnie dla Ciebie:
Usuń"A teraz skoczę do piwnicy i przyniosę kilka złotych renet. Czy Mateusz lubi renety?
- Tak, mogą być niezłe - rzekł Mateusz, który sam ich nie jadł, lecz wiedział, że Ania była wielką ich amatorką.
W chwili gdy Ania powracała z piwnicy, wnosząc triumfalnie talerz brunatnożółtych jabłek, dały się słyszeć spieszne kroki na pokrytej lodem dróżce przed kuchnią i gwałtownie pchnięte drzwi nagle się rozwarły. Do kuchni wpadła Diana Barry, blada i zadyszana, w chustce zarzuconej na głowę w widocznym pośpiechu"
Czy istnieje na świecie dziewczynka, która nie lubi "Ani"?? Dziękuję za cytat! Zarezerwowałam go sobie na zimę:-)Przy okazji - nie sądzisz, że koniecznie trzeba wykorzystać historię tortu z dodatkiem kropli waleranowych?
UsuńKoniecznie!! Widzę, że masz mnóstwo pomysłów. Ciekawa jestem jak ów walerianowy tort (tylko dla ludzi o słabych nerwach) tutaj zaprezentujesz. Już się nie mogę doczekać...
Usuń