sobota, 18 maja 2013

Rozkoszna majówka









"Idąc Ścieżką Brzóz, Ania spotkała Dianę dążącą ku Zielonemu Wzgórzu. Usiadły na brzegu Źródła Nimf, gdzie delikatne paprocie rozprostowywały swe liście niczym zielone duszki budzące się ze snu.
- Szłam właśnie zaprosić cię na moje urodziny - rzekła Ania.
- Na twoje urodziny? Ależ twoje urodziny były w marcu!
- To nie z mojej winy! - zaśmiała się Ania - Jeśli moi rodzice radziliby się mnie w tej sprawie, byłabym z pewnością wybrałabym wiosnę! Rozkosznie musi być przyjść na świat jednocześnie z fiołkami i konwaliami, zdaje ci się wtedy, że jesteś ich mleczną siostrą! Postanowiłam przynajmniej obchodzić moje urodziny wiosną . Janka będzie w domu, a Priscilla przyjdzie w sobotę. We czwórkę wyruszymy do lasu na spotkanie wiosny. Tego roku żadna z nas nie widziała jej jeszcze. Napatrzymy się na nią tutaj lepiej niż gdziekolwiek indziej. Chciałabym odwiedzić polanki i odludne miejsca, zwiedzić wszystkie pola i ustronie wokoło. Jestem przekonana, że znajdziemy moc pięknych zakątków, których nikt nigdy nie widział, chociaż na nie często patrzono. Zaprzyjaźnimy się z niebem, wiatrem i obłokami i przyniesiemy do domu wiosnę w sercach!
- To brzmi prześlicznie - rzekła Diana - Ale czy w lesie nie jest jeszcze zbyt wilgotno?
- Weźmiemy kalosze! - było to ustępstwo Ani na rzecz praktycznej strony życia - Tylko proszę, przyjdź w sobotę wczesnym rankiem pomóc mi przygotować prowiant.






Chcę zabrać najdelikatniejsze przysmaki odpowiednie na pierwsze dni wiosny: paluszki, kruche ciasteczka z białym i różowym lukrem, pianki i biszkopty. Musimy, co prawda, wziąć i kanapki, choć to zupełnie nie jest poetyczne.










Sobota okazała się cudownym dniem na majówkę. Poranek był jasny, ciepły, słoneczny. Figlarny wietrzyk płynął poprzez łąki i sady. Na zalanych blaskiem wzgórzach i polach rozpostarła się młodziutka, przetykana kwiatami zieleń. Nawet pan Harrison bronujący ziemię w pobliżu swego domostwa, poczuł w swych bynajmniej nie młodzieńczych kościach czarodziejski wpływ wiosny.
Nagle echo przyniosło doń dźwięczne głosy i wesoły śmiech. Skrajem lasu przesunęły się cztery postacie dziewczęce z koszyczkami w rękach.






- W takim dniu jak dzisiejszy łatwo jest być szczęśliwą! - rzekła Ania z właściwą sobie filozofią"


Lucy Maud Montgomery "Ania z Avonlea"












piątek, 17 maja 2013

Wiosną o damach wytwornych







"Mój Boże - ile się to jeszcze w życiu rzeczy uczyć potrzeba, o których my, na najlepszych pensjach nawet, wyobrażenia nie mamy...
Dlatego co rychlej rada bym być w domu, bo lepszej nauczycielki nad mamę nie znajdę...
Ze sklepów powróciwszy jadłyśmy wyborny obiad w hotelu... przynajmniej mnie się on wydał takim, bo mama znajdowała go trywialnym, bez dystynkcji i bez smaku... A! gdyby skosztowała, czym nas Fellnerowa zapychała! Nie śmiałam o tym mówić. Na deser były lody, rzuciłam się na nie, bo je pasjami lubię... Mama ich nie tknęła, bo znalazła, że nie miały smaku przyzwoitego...
- Kobieta - powiedziała do mnie - powinna się znać na kuchni; nie żeby sama się nią zajmowała, bo osoby naszego stanu schodzić tak nisko nie mogą, ale trzeba umieć jeść, smakować, wiedzieć, czego dobry stół wymaga i mieć w tym upodobanie... bo to życie uprzyjemnia... Jest to rozkosz niewinna, dobrego tonu i należąca do naszego życia..."


Józef Ignacy Kraszewski "Dziennik Serafiny"










Mocno czekoladowa rozkosz niewinna, do gustu damom przypaść mogąca:


180 g mąki tortowej
120 g drobnego cukru
1/2 łyżeczki proszku
1 płaska łyżeczka sody
4 łyżki kakao
2 bardzo dojrzałe banany
100 ml oleju
50 ml mleka
4 jajka
po pół tabliczki gorzkiej, mlecznej i białej czekolady drobno pokrojonej


W dużej misce zmieszać świeżo przesianą mąkę, kakao, cukier. proszek, sodę i czekoladę.
W drugiej rozgnieść widelcem banany, dodać jajka, olej, mleko i zmiksować na gładką masę.
Wlać masę do miski z mąką i wymieszać.
Piec w formie keksowej w temp. 180 st. ok. 60 minut, do suchego patyczka.

inspiracja: www.malacukierenka.pl