„Jarmark był wielki, co się zowie, narodu skupiło się tyla, że i przejść było niełatwo; a już w rynku pod klasztorem to Boryna przez siłę pchać się musiał, taki gąszcz się czynił między kramami. Było też tego, było, że ani przeliczyć, ani objąć gdzie by tam kto poradził.
A najpierw te płócienne, wysokie budy, co stały wzdłuż klasztoru we dwa rzędy, zapchane całkiem towarem kobiecym – a płótnami, a chustkami, co wisiały na żerdkach i jako te maki były czerwone, że aż w oczach ćmiło, a drugie zasię całkiem żółte się widziały, a insze buraczkowe… i kto je tam wszystkie spamięta! A dziewuch i kobiet pełno tu przed nimi, że kija nie było gdzie wrazić – która targowała i wybierała sobie, a drugie – aby ino popatrzeć i oczy se ucieszyć ślicznościami.
A potem znów szły kramy, co się aż lśniły od paciorków, lusterek, szychów a wstążek, a kryzków onych na szyję, a kwiatuszków zielonych, złotych i różnych… a czepków Bóg ta wie, czego jeszcze. (…)
Były z zabawkami i takie z piernikami, gdzie z ciasta lepione były zwierze różne, a serca, a żołnierze i cudaki takie, że i nie rozeznać bele komu…”
Władysław Reymont „Chłopi”
Piękne!
OdpowiedzUsuńCudne jarmarkowe kogutki!
OdpowiedzUsuńMusisz mieć niezwykłe foremki...
Tak, foremki są tak śliczne, że nawet nawet takiego leniwca jak ja zmuszają do pieczenia!
Usuńale pieknie i kolorowo! tak jesiennie :-)
OdpowiedzUsuńOlu, Estero, dziękuję pięknie i zapraszam, jesieni na pewno tu nie zabraknie!
Usuńsłitaśne te kogutki :)
OdpowiedzUsuńopis kramów {właśnie zadałam sobie sprawę, ze to całkiem zapomniane słowo} z Chłopów pobudza wyobraźnię :) chciałoby się takich jarmarków, chciało... :)
Oj, poszalałybyśmy na takim jarmarku! Też mi się takie marzą, więc zrobiłam sobie jarmarczne kogutki!
UsuńCudnie u Ciebie, więc rozsiadam się się tu na stałe - a pomysł z kogutem przeuroczy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Bardzo dziękuję i zapraszam!
UsuńZaglądam tu często, choć nigdy nie komentuję. Bardzo nisko kłaniam się panu Reymontowi i już z góry przepraszam za pytanie, takie bardzo przyziemne (ale może własnie pasuje do Niego, w końcu o przyziemności tak pięknie pisał) - czym są pomalowane te ciasteczka???? Zapewne dla wszystkich jest to oczywiste, ale ja nic a nic nie znam się na wypiekach :-(. A może w końcu spróbuję coś kiedyś upiec :))) Kiedyś, kiedyś...
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy Pan Reymont potrafiłby odpowiedzieć na to pytanie, więc odpowiem zamiast Niego: ciastka są pomalowane farbkami spozywczymi, kolorowym cukrem i cukrowymi perełkami. W moim wykonaniu efekt jest, hm... jarmarczny, bowiem talent plastyczny zatrzymał mi się na etapie przedszkolaka.Pozdrawiam serdecznie!
UsuńAleż "jarmarczny" (nie jest to dla mnie określenie negatywne) jest czasami piękny!!!!! Tak jak tutaj. Dziękuję ślicznie za odpowiedź i pozdrawiam również, Pani Ori!
Usuń