„Róża prędko przeszła do salonu i zapaliwszy świece, wydobyła skrzypce z pudła. Na pulpicie rozłożyła partyturę. Gorączkowo podkręciła kołki, nastroiła instrument. Głowa pałała, ręce były zimne.
- Zagram czy nie zagram? Allegra nie ma co próbować. Adagio. Pamiętam każdą nutę. Tylko czy pasaże wyjdą?
Zupełnie tak samo wyraźnie jak szelest liści za szybą, plusk sadzawki i szkliste dzwonienie księżyca słyszała wiolonczele, flety, altówki Brahmsowskiego koncertu. Wyczekała, aż rozwieje się akord trąbek…
Pierwsze takty skrzypcowego partu zadźwięczały blado, w palcach nie było jeszcze ciepła, w piersi za wiele żaru. Niebawem wszakże wyrównał się bieg krwi, prawa stopa ledwie widoczną pulsacją wybijała rytm, ramiona stężały na marmur, kiście nabrały miękkości.
Poprzez kantylenę płynącą na fal klarnetów dotarła łatwo do sola, które wypadło bezbłędnie.
Upojona uległością mięśni i współbrzmieniem fikcyjnej orkiestry zwycięsko snuła pasaże. Ton nabierał z wolna mocy, forte espressivo miało już pełny wyraz, staccata, szóstki arpeggia ulatywały ze strun pasmami niezakłóconej błogości. Ostatnia fermata była jak szczęśliwe westchnienie.”
Maria Kuncewiczowa „Cudzoziemka”
Jak już tu jestem (przed chwila byłam niżej), to dodam "co mi w duszy gra", przeglądając te piękne zdjęcia:
OdpowiedzUsuńJedna mnie tu zwiodła chmurka,
jedna mgła, opary nocy;
ta chałupa rozświecona,
z daleka, jak arka w powodzi
błoto naokoło, potopy,
hukają pijane chłopy;
ta chałupa rozświecona,
grająca muzyką w noc ciemną,
wydała mi się arcyprzyjemą,
jako arka, na kształt czarów łodzi,
i przyszłam - - tate pozwoli...?
(Weele, Wyspiański)
Pozdrawiam najserdeczniej
Jak cudnie! Spełniasz moje marzenie, żeby na blogu było bardziej literacko niż "piekarniczo". "Wesele" kocham ponad wszystko, a listopad bez "Wesela"to nie listopad!
UsuńSuper ciasteczka. Gdzie można dostać takie foremki?
OdpowiedzUsuńNa blogu jest przekierowanie do sklepu, trzeba kliknąć w zdjęcie na pasku bocznym
OdpowiedzUsuńTak właśnie myślałam :))) No to może jeszcze coś dodam? Jeżeli koncert jesienny, to nie może obyć się bez tego:
OdpowiedzUsuń"Koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie.
W ogrodzie zasnął pod gruszą chochoł
i śni o pięknej dziewczynie.
A Strach na wróble przydrożne wierzby liczy,
tańcząc na miedzy w objęciach polnej myszy.
Koncert, koncert, koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie.
Koncert, co z babim latem odpłynie...."
(autorem słów tej piosenki jest chyba Wojciech
Niżyński)
... chyba muszę wybrać dla siebie jakiś pseudonim ... :-/
Masz rację, to chyba najpiękniejszy tekst jesienno-koncertowy. Kusiło mnie bardzo, żeby go zacytowac, ale uparłam się na prozę, bo to chyba ambitniejsze. A pseudonim wybierz koniecznie!:-)
Usuńkoncert jesienny na dwa świerszcze, aż samo się ciśnie na usta :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam tą piosenkę w wykonaniu Umer :) super!
ale u Ciebie koncert nie na dwie ale na dziesiątki gitar! też wspaniale :)
Mądrze, pięknie, apetycznie...
OdpowiedzUsuńNajpiękniejszy jesienny koncert... tak mi teraz w duszy gra ;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe ciasteczka :-)
OdpowiedzUsuń