sobota, 29 września 2012

W słońcu








„Po obiedzie, wśród tego całego szczęścia, bezcelowości, swobody i spokoju, które zaglądały z sadu w otwarte okna – niebo, zieleń, słońce – po długim obiedzie z chłodnikiem, pieczonymi kurczętami, malinami ze śmietanką, podczas którego skrycie zamierałem z radości na widok Natalie i od oczekiwania tej chwil, kiedy wszystko ucichnie w domu w poobiedniej godzinie i Sonia (która wyszła do obiadu z ciemnoczerwoną aksamitną różą we włosach) potajemnie przybiegnie do mnie na dalszy ciąg tego, co było wczoraj, ale już bez pośpiechu i nie byle jak, natychmiast wyszedłem do swojego pokoju i przymknąwszy ażurowe okiennice, czekałem na nią, leżąc na tapczanie, wsłuchując się w gorącą ciszę dookoła, w omdlewający poobiedni śpiew ptaków w sadzie, z którego wiało z okna słodkim zapachem kwiatów i ziół i myślałem bezradnie: co ja teraz pocznę w tym rozdwojeniu – potajemne spotkania z Sonią, a tuż obok Nathalie – kiedy na samą myśl o niej ogarnia mnie taki czysty miłosny poryw, namiętne marzenie, żeby tylko patrzeć na nią z tym radosnym zachwytem, z jakim spoglądałem z rana na jej smukłą, pochyloną postać, na ostre dziewczęce łokcie, którymi półstojąc, opierała się na wygrzanej w słońcu, starej kamiennej balustradzie.”

Iwan Bunin „Nathalie”








Kruche słońca upiekłam z tego samego przepisu, co grzybki.







1 komentarz:

  1. I wszystko się zgadza... nawet to, co za oknem :) Pozdrawiam słonecznie.

    OdpowiedzUsuń