sobota, 15 września 2012

Colas Breugnon














„Pole moje daje mi ciało swe, winnica krew swoją. Na użytek mojego rzemiosła siewka drzewna rozrasta się w kształtne członki drzew, które będę pieścił; smukleje, zaokrągla się, nabiera gładkości. Moje ręce to pracownicy posłuszni, którymi kieruje stary mózg mój.
Mózgiem znowu władam ja sam, tak że musi spełnić każdy kaprys czy marzenie.
Któż był kiedy lepiej obsłużony? Czy nie jestem osobą dostojną? Któż mi śmie zabronić
wypić za własne zdrowie oraz – nie jestem niewdzięcznikiem – za zdrowie mych poddanych?

Błogosławiony dzień mego przyjścia na świat! Ileż na tej kuli ziemskiej wspaniałych rzeczy,
do których śmieją się oczy i wyciągają ręce! Mój Boże, jakżeż dobrą rzeczą jest życie!
Choćbym się nie wiedzieć jak napchał, głodny jestem, zawsze mi idzie ślinka, muszę być chyba chory, bo nie ma takiej chwili przez cały boży dzień, bym nie pragnął zasiąść do stołu
zastawionego darami ziemi i słońca…”

Romain Rolland „Colas Breugnon”








5 komentarzy:

  1. same, wspaniałe dary natury :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Breugnon! Jedna z moich ulubionych powieści!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem wzruszona, że ktoś oprócz mnie zna i lubi tę cudowną książkę!

      Usuń
  3. Hm, skoro tak, to i ja poznam tę powieść...

    JolkaM

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba muszę i ja zabrać się za wypieki.
    Tyle pyszności napiekłaś, Ori :)

    OdpowiedzUsuń