„ - Hej!...
Ani tego oddać żadne
skrzypki nie potrafią, ile sentymentu włoży czasem góral w ten jeden króciuchny
krzyk. Niesie on z sobą nędzę smutnych pól, poczepianych gniazd, jęk smreków
bijących pokłony pod grozą skrzydeł halnej wichury. Lecz zarazem i wyiskrzoną
biel i ciemnię kosodrzewiny i huk młodzieńczy a silny walących się z gór
potoków i mgłę chmur, w których pławią się juhasi o spalonych od słońca
twarzach.
- Hej!...
Powiało to od hal,
od łąk – rozbłękitniało płatami gencjan, nad którymi rozpięło się srebro
śniegów i ametyst oparów kryjących iglice i tarasy Tatr. Była w tym krzyku
dzikość i smętek, fantazja zbójnicka i szał „tyfusowej” gorączki, był duch
ognia watr nieconych przed szałasami i rączy pościg migających jak orły kozic.
Była rozpacz beznadziejna małych przydrożnych kapliczek i cmentarzów górskich,
na których jarzębina tylko purpurę korali na opuszczone groby noc zaduszną rzuca, była przygasłość wzroku
kretynów obnoszących swe wola pod czernią łachmanów.
- Hej!... „
Gabriela Zapolska „Sezonowa miłość”
Po takiej dawce optymistycznej młodopolskiej literatury warto pokrzepić się kawałkiem ciasta prostego i mocnego niczym okrzyk jeszcze trzeźwego górala:
250 dag mąki pszennej
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
20 dag cukru pudru
3 łyżki kakao
2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
szczypta soli
cukier waniliowy
20 dag masła rozpuszczonego i wystudzonego
200 ml coca coli
75 ml wódki
3 jajka
Do dużej miski wsypać przesianą mąkę z proszkiem, cukier, sól, kakao i cukier waniliowy, wymieszać.
W drugiej misce roztrzepać jajka, dodać masło, colę i wódkę. Składniki mokre wlać do suchych, wymieszać, ciasto przelać do natłuszczonej tortownicy.
Piec w temp. 180 st. ok. 50 minut, do suchego patyczka.
To bardzo popularny na blogach przepis, w mojej wersji ze zmniejszoną ilością masła i cukru i innymi drobnymi zmianami.
Dziękuję,zrobię,super.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj piękne to "hej"! Ale ja przekornie, bo na wiosnę czekam :):
OdpowiedzUsuń"Hej! wiesna idzie - szepnął - syćko, syćko bedzie zielone..." (Tetmajer, Na Skalnym Podhalu) Bezimienna
Właśnie czytam "Sezonową miłośc";)
OdpowiedzUsuńWyobraziłam siebie siedzącą w ciepłym pokoju z książką w ręku, za oknem zima. Na ławie przede mną przepyszne ciasto pięknie podane.. ech… :-)
OdpowiedzUsuńOch, jakie piękne klimaty... a ciasto na pewno przepyszne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mniam =)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie spod samiuśkich Tater... Kocham młodopolszczyznę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam